Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/348

Ta strona została uwierzytelniona.
—   342   —

„Cała moja historya streszcza się w tem wydarzeniu, panie prezydencie. Będąc jeńcem odzyskiwałem wolność. Inne życie, życie, jakiego właśnie pragnąłem, otwierało się przedemną.
„Przygoda ta jednak mogła była się źle skończyć. Cztery tuziny moich Berberyjczyków, należących do licznego wędrownego szczepu, który pustoszył i łupił kraj, połączył się najpierw z wioską namiotów, pod którymi obozowały pod strażą dwunastu krajowców żony przywódców szczepu. Powiązano bagaże i ruszono w drogę. Po ośmiu dniach pochodu, który był bardzo nużący, albowiem szedłem z rękami związanemi z tyłu, przytroczony do konia jednego z jeźdźców berberyjskich, zatrzymano się na ciasnej płaszczyźnie, dominującej nad urwiskami skał. Zauważyłem tam wśród kamieni wiele kości ludzkich oraz szczątki szabel i broni francuskiej.
„Tam wbito słup w ziemię i przywiązano mnie do niego. Z zachowania się moich oprawców i ze słów zasłyszanych zrozumiałem, że śmierć moja była postanowiona. Miano obciąć mi uszy, nos, język, a następnie bezwątpienia głowę.
„Jednak nieprzyjaciele moi zaczęli od spożywania posiłku. Udali się do pobliskich studni. Później jedli i nie zajmowali się mną wcale, chyba w tym jedynie celu, aby mi ze śmiechem opisywać, jaki przygotowali dla mnie koniec.
„Upłynęła jeszcze jedna noc. Tortury odłożone zostały do rana. Istotnie wczesnym rankiem otoczono mnie kołem, wydając dzikie okrzyki i wycia, z którymi łączyły się piskliwe głosy kobiet. Gdy cień mej osoby dosięgnął linii, zakreślonej dnia poprzedniego na piasku, wśród tych dzikusów zapanowała cisza i jeden z nich, któremu powierzono operacye chirurgiczne zbliżył się do mnie i kazał mi wystawić język.
„Spełniłem rozkaz. Ujął mój język przez koniec swego płaszcza, drugą zaś ręką wydobył z pochwy sztylet.
„Nie zapomnę nigdy okrucieństwa i radości, malującej się w jego spojrzeniu, spojrzeniu złego dziecka, cieszącego się, iż może połamać skrzydełka i nóżki bezbronnej ptaszyny. I nie zapomnę