Strona:Leo Belmont - Markiza Pompadour miłośnica królewska.djvu/68

Ta strona została uwierzytelniona.

chciał się jej jeszcze przypatrzyć. Przytem pani de Tencin miała poinformować panią d’Etioles, że z loży owej istnieje dyskretne wyjście przez korytarz podziemny, znajdujący się pod sceną, prowadzący do małych apartamentów, zajmowanych długo przez panią de Châteauroux i że możliwą jest rzeczą, iż przyda się jej odpowiednia... dla podziemnego korytarza toaleta.
W godzinę po otrzymaniu zlecenia królewskiego pani de Tencin znajdowała się w lektyce przy bramie hotelu de Chèvres. Przebiegła kobieta wolała nie wyjść odrazu z lektyki. Przeczekała, widząc, że lokaj znosił kufer dla pana d’Étioles, wsiadającego do karety, gdyż ten udawał się w podróż w niecierpiących zwłoki interesach pana de Tournehem, który uprzejmie wyszedł do podjazdu i udzielił ostatnich wskazówek panu d’Étioles wraz z przyjaznemi pożegnaniami i życzeniami szczęśliwej drogi.

Pantoflowa poczta działa na dworze nader sprawnie. Zmierza tajnemi drogami. Wie nie tylko to, co się stało, ale co stać się ma. Wystarczało, że pani d’Étioles zasiadła obok pani de Tencin w loży teatru Komedji włoskiej i że król przybył na przedstawienie, aby biskup de Mirepoix, mistrz dworu Delfina udał się śpiesznie na tajną naradę z nim, po której następca tronu kazał zaanonsować swą wizytę królowej matce. Nadto stary jezuita, pamiętający jeszcze przycinki Woltera, obecnie trzęsący się z gniewu, że snują się jakoweś intrygi, mające na celu zbliżyć króla do kobiety, której młodość upłynęła w towarzystwie Fontenèlles’a, Maupertuis i Woltera — nakazał „dostawić“ przed siebie kamerdynera Binet’a.