Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom I.djvu/225

Ta strona została skorygowana.

scach zaś, które zupełnie już odtajały, koń zapadał się aż po kolana. Lewin przekonał się, że pole było zaorane starannie i że za dwa dni będzie można bronować i siać. Z powrotem Lewin pojechał drogą, wiodącą przez strumień, spodziewając się, że woda opadła i rzeczywiście przejechał go i spędził dwie cyranki. „Powinny już być i słonki“ — pomyślał Lewin, i w istocie, gdy skręcił już ku domowi, spotkał gajowego, który potwierdził jego domysły co do słonek.
Lewin zaciął konia i pojechał kłusem, aby mieć czas zjeść obiad i przygotować strzelbę na wieczór.

XIV.

Zbliżając się w jak najlepszym humorze do domu, Lewin usłyszał dzwonki zaprzęgu, zajeżdżającego przed ganek z frontowej strony domu.
— Zapewne z kolei — pomyślał Lewin — o tej porze właśnie przychodzi pociąg z Moskwy... kto to może być? Może to Mikołaj?... przecież powiedział mi: może pojadę na wody, a może przyjadę do ciebie. Z początku Lewin przeraził się i zrobiło mu się przykro, że obecność brata może popsuć mu ten wesoły wiosenny nastrój, lecz od razu zawstydził się tego uczucia i całą siłą swej duszy zaczął pożądać, aby przyjezdnym gościem był Mikołaj, popędził więc konia i, wyjechawszy za akacye, ujrzał jadącą ze stacyi trójkę i w niej jakiegoś pasażera otulonego w futro. Ale to nie był Mikołaj. „Ach, żeby to był jaki przyjemny człowiek, z którym możnaby porozmawiać“ — pomyślał Lewin.
— A! — z radością zawołał, wyciągając ręce — a to dopiero miły gość! Jakżeż się cieszę z twego przyjazdu! — wołał Lewin, poznając Stepana Arkadjewicza.
„Dowiem się napewno czy wyszła, lub też kiedy wyjdzie za mąż“ — pomyślał Lewin i przekonał się, że w tym uroczym wiosennym dniu wspomnienie o niej nie jest mu wcale belesnem.