Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom I.djvu/277

Ta strona została skorygowana.

ścił w strzemieniu i zrównał pomiędzy palcami podwójne cugle, Corde puścił konia. Frou-Frou zdawała się niewiedzieć z której nogi zacząć iść i wyciągając długą swą szyję, ruszyła z miejsca, kołysząc jeźdźca na swym giętkim grzbiecie, jak na sprężynach. Corde przyspieszając kroku, szedł za nią, klacz wciąż niespokojna i podrażniona, wyciągała cugle to w jedną, to w drugą stronę, chcąc oszukać jeźdźca i Wroński napróżno usiłował głosem i głaskaniem uspokoić ją.
Wroński zdążając do startu, zbliżał się już ku zatamowanej rzece. Niektórzy ze ścigających się jechali przed nim, drudzy za nim, gdy nagle Wroński usłyszał za sobą tentent galopującego po błocie konia i w mgnieniu oka minął go Machotin na swym białonogim Gladyatorze. Machotin uśmiechnął się, pokazując swe długie zęby, lecz Wroński spojrzał na niego gniewnie, gdyż wogóle nie lubiał Machotina, obecnie zaś patrzał na niego, jako na najgroźniejszego swego przeciwnika, i był niezadowolonym, że Machotin, wyprzedzając go, wystraszył mu konia. Frou-Frou zaczęła galopować z lewej nogi, dała dwa susy i z gniewem potrząsając mundsztukiem, puściła się kłusem, podrzucając jeźdźca na siodle. Corde zmarszczył się również i prawie że biegł za Wrońskim.

XXV.

Siedmnastu oficerów brało udział w wyścigach, które odbywały się na torze, mającym kształt elipsy długości czterech wiorst. Na obwodzie elipsy było dziewięć przeszkód: rzeka, baryera wysoka na dwa arszyny[1], suchy rów przed samą trybuną, rów z wodą, wzgórek, irlandzka bankieta (jedna z najtrudniejszych przeszkód), wał opleciony chrustem, po za którym znajdował się niewidoczny dla konia rów, tak, że koń musiał albo od razu przeskoczyć i wał i rów,

  1. Arszyn = ¼ metra; sążeń = 3 arszynom; wiorsta = kilometrowi. (Przypisek tłumacza).