Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom II.djvu/356

Ta strona została skorygowana.

— Przychodź tylko prędzej — rzekła Kiti do męża, wychodząc z gabinetu — bo bez ciebie przeczytam listy... a potem będziemy grać na cztery ręce.
Gdy Kiti odeszła i Lewin pozostał sam, poskładał swe papiery do teki, którą ona mu kupiła i zaczął myć ręce w nowej umywalni, na której stały nowe, wykwintne przybory do mycia. Przybory te pojawiły się razem z Kiti. Lewin uśmiechnął się do swych myśli i z pewnym rodzajem wyrzutu pokiwał na nie głową; męczyło go uczucie podobne do wyrzutów sumienia. W obecnem jego życiu było coś zniewieściałego, czego trzeba się było wstydzić, coś „kapujskiego“, jak sam to nazywał. „Nie należy pędzić takiego życia — myślał sobie — niedługo już minie trzy miesiące, a ja nic prawie nie robię. Tak naprawdę, to dzisiaj po raz pierwszy wziąłem się na seryo do pracy... i cóż? Zaledwie zacząłem i już musiałem dać spokój... zaniedbałem nawet zwykle me zajęcia; do gospodarstwa prawie że nie wychodzę i nie wyjeżdżam; to przykro mi ją zostawić samą, to widzę, że się nudzi. A myślałem przecież, że do czasu ożenienia się to życie idzie tak sobie i nie wchodzi wcale w rachubę, a że istotne życie rozpoczyna się dopiero po ślubie. Lada dzień będzie już trzy miesiące, a jam jeszcze nigdy tak nie marnował czasu... tak dłużej trwać nie może i trzeba nakoniec wziąć się do pracy. Rozumie się, że ona nic a nic nie jest winna, i nie mogę mieć za to żadnej urazy do niej. Ja sam powinienem mieć więcej silnej woli i powinienem wykazać mą męską niezależność, gdyż jeżeli tak dalej pójdzie, to i sam przywyknę i ją do tego przyzwyczaję... Rozumie się, że ona nic a nic nie jest winna“... — mówił do siebie.
Lecz człowiekowi niezadowolonemu trudno jest powstrzymać się od robienia komubądź wyrzutów, a szczególnie osobie najbliższej sobie. Więc Lewinowi pomimowoli przychodziło do głowy, że nie ona jest winną (ona niczemu winną być nie mogła), lecz winnem było jej wycho-