Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom II.djvu/395

Ta strona została skorygowana.

do Aleksieja Aleksandrowicza, że spodziewa się spotkać z nim o pierwszej na przyjęciu w pałacu cesarskim.
„Muszę pomówić z Panem w sprawie przykrej i niecierpiącej zwłoki. W pałacu porozumiemy się gdzie. Najdogodniej nam będzie u mnie... każę przygotować pańską herbatę. Koniecznie. On nakłada krzyż, lecz On również daje i siły“ — dopisała, chcąc przygotować trochę swego przyjaciela.
Hrabina pisała zwykle codziennie po dwa, trzy bilety do Aleksieja Aleksandrowicza, lubiła ona ten sposób komunikowania się z nim, gdyż znajdowała, że ma on w sobie coś tajemniczego i w dobrym guście, coś, czego brakowało ich osobistym widzeniom się.

XIV.

Przyjęcie skończyło się. Świat dworski, rozjeżdżając się, rozmawiał o ogłoszonych przed chwilą odznaczeniach i o ważnych translokacyach w wyższym urzędniczym świecie.
— A gdyby tak hrabinę Maryę Borysownę do ministeryum wojny, a księżnę Watkarską na naczelnika sztabu — mówił siwy staruszek w mundurze haftowanym złotem do wysokiej frejliny, znanej ze swej urody.
— A mnie na adjutanta — odparła frejlina z uśmiechem.
— Dla pani już mamy odpowiednie stanowisko; panią, do wydziału duchownego, a na pomocnika, Karenina.
— Witam księcia! — rzekł staruszek, ściskając rękę księciu, który zbliżył się do niego.
— Coście panowie mówili o Kareninie? — zapytał książę.
— On i Putiatow dostali Aleksandra Newskiego.
— A mnie się zdawało, że on już go ma.
— Nie, niech pani spojrzy na niego — odparł stary, wskazując haftowanym kapeluszem na Karenina, ubranego w dworski mundur z nową czerwoną wstęgą na piersiach.