Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 02.djvu/162

Ta strona została uwierzytelniona.

świadczyć, błagam... niech wasza Ekscellencja raczy o tem pamiętać...
— Dobrze, dobrze — odrzucił jenerał, nie przerywając rozmowy z majorem.
Dołogow pociągnął go za ramię, a zdjąwszy bandaż z głowy, pokazał mu w dodatku krew skrzepłą i do włosów przylepioną:
— Rana od bagnetu — zauważył. — Byłem ciągle na przedzie, proszę o tem nie zapomnieć... Ekscellencjo...
Powiedzieliśmy już wyżej, że zapomniano najzupełniej o baterji Tonszyna. Bagration, słysząc nieustającą kanonadę w centrum, posłał tam najprzód oficera z głównego sztabu, później wyprawił tamże księcia Andrzeja, z rozkazem do Tonszyna, żeby cofnął się natychmiast. Dwa bataljony, które miały bronić i osłaniać baterję, na jakiś rozkaz, spadły nie wiedzieć zkąd i od kogo, wzięły udział w bitwie, a baterja strzelała dalej. Francuzi zbici z tropu tym ogniem tak energicznym i nieustającym, przypuszczając, że w tej stronie właśnie skupiły się przeważnie siły rosyjskie, próbowali dwa razy zdobyć baterję. Odparto ich jednak za każdym razem, kartaczując bez miłosierdzia, temi czterema paszczami ognistemi, samotnemi, opuszczonemi i zapomnianemi na wzgórku najwyższym...
Wkrótce po odjeździe Bagrationa, udało się Fonszynowi wzniecić pożar w Schöngraben.
— Patrzajcie, jakie tam ze wszech stron buchają płomienie, a jakie chmury dymu!... Pali ci się jak hubka wesoło... Lecą na złamanie karku Francuziska gasić o-