Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 04.djvu/128

Ta strona została uwierzytelniona.

— Błąd, który zaślepiał cię najbardziej, sprowadzając z drogi cnoty i obowiązku?
Piotr szukał po głowie.
— Czy wino, łakomstwo, próżniactwo, lenistwo, gniew, nienawiść, lub kobiety? — przechodził w myśli to wszystko po kolei, nie wiedząc czemu dać pierwszeństwo.
— Kobiety — rzekł wreszcie głosem zaledwie dosłyszanym.
Masson nic nie odpowiedział i milczał dłuższą chwilę. Zbliżył się wreszcie do stołu, wziął z niego chustkę i zawiązał nią oczy Piotrowi.
— Zaklinam cię profanie po raz ostatni, wejdź w siebie. Staraj się odtąd poskramiać i trzymać na wodzy twoje namiętności i chucie cielesne. Szukaj szczęścia, nie w nich, ale w sercu twojem, bo źródło tegoż, jest w nas samych...
Zdawało się Piotrowi, że już odczuwa w duchu owe źródło odradzające i orzeźwiające. Był uradowany i pełen rozrzewnienia.





XX.

Zjawił się teraz Wilarski, który miał go wprowadzić do loży jako poręczyciel. Poznał go natychmiast po głosie. Na jego mnogie zapytania, odpowiedział Piotr: — Tak, tak, na wszystko przystaję! — i z twarzą rozpromienioną, szedł za swoim przewodnikiem. Na jego