Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 04.djvu/137

Ta strona została uwierzytelniona.

jednak historję skandaliczną, stwierdzoną zresztą dostatecznie rozłączeniem się młodych małżonków, powtarzano sobie i podawano z ust do ust. Piotr przyjęty z niesłychaną uprzejmością i wybaczliwością, gdy był tylko dzieckiem naturalnem, bez nazwiska; którego zasypywano grzecznostkami i pochlebstwami, gdy został najmętniejszą partją na całą Rosję, stracił był wiele z uroku, otaczającego nimbusem świetlanym jego olbrzymią i niezgrabną postać, od chwili ożenienia. Skoro był już żonatym, zgasły nadzieje błogie wszystkich matek mających córki na wydaniu. Tem bardziej odsunięto się od niego, że nie starał się nigdy wśliznąć w łaski koterji high life’u rosyjskiego. Potępiano też jego w tej sprawie jednogłośnie, nazywając przy każdej nadarzającej sposobności, głupcem, fiksatem i szkaradnym zazdrośnikiem, podobnym kubek w kubek do swego ojca. Po Piotra odjeździe z Petersburga, gdy Helena wróciła sama do tego miasta, przyjęto ją wszędzie najserdeczniej, z odcieniem współczucia pełnego szacunku, na które zasługuje każda istota nieszczęśliwa. Jeżeli kto kiedy wymówił niebacznie nazwisko męża, w jej obecności, Helena przybierała natychmiast minę niesłychanie poważną, którą potrafiła sobie przyswoić, ze zwykłą u niej zręcznością, nie rozumiejąc nawet dobrze tejże znaczenia i doniosłości. Jej twarz zawsze prześliczna, wyrażała niejako, że znosi swoje niezasłużone opuszczenie, z wszelką rezygnacją, uważając męża za krzyż ciężki zesłany jej przez Opatrzność. Co do księcia Bazylego, ten wyrażał bez ogródek swoje zdanie, skoro nadarzyła się po temu