Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 05.djvu/128

Ta strona została uwierzytelniona.

można tego zmienić? — Nic na to nie odpowiedział, wyczytała atoli w smętnym wyrazie jego oczów, że to wyrok nieodwołalny.
— To coś strasznego, coś okropnego! — załkała głucho. — Ja umrę! Czekać rok! to niepodobieństwem, to czemś zabijającem!
Spojrzała mu w oczy. Był zdziwiony i zaniepokojony tym wybuchem, choć zawsze pełen czułości dla niej:
— Nie, nie, przystaję na wszystko! — przestała nagle płakać. — Czuję się tak niewypowiedzianie szczęśliwą!
— W tej chwili weszli jej rodzice pobłogosławić oboje narzeczonych.





XXIV.

Nie odbyto u Rostowów solennych zaręczyn, i nikt nie dowiedział się o tem co zaszło. Tak życzył sobie książę Andrzej, który teraz spędzał dni całe obok Nataszki. Ponieważ on jedynie był winien tej zwłoce, powinien był (jak utrzymywał) ponosić cały ciężar tejże. Powtarzał przy każdej sposobności, że on uważa się za związanego słowem nieodwołalnem, ona jednak jest wolną zupełnie. Gdyby w czas jakiś namyśliła się inaczej, niech mu tylko o tem doniesie, a podda się bez szemrania jej wyrokowi. Wracał ciągle do tego, chociaż nikt z Rostowów nie przypuszczał, a najmniej sama Nataszka, żeby coś podobnego było możliwem. Książę Andrzej wogóle