Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 05.djvu/136

Ta strona została uwierzytelniona.

myśli były tak czyste jak kryształ, tak nagle, tak wcześnie nas opuścił? I cóż ci powiem, droga przyjaciółko? Pięć lat ubiegło od jej zgonu, a teraz dopiero mój słaby umysł, zaczyna przenikać tajemnicę jej śmierci przedwczesnej. Widzę w niej dowód oczywisty nieskończonego miłosierdzia Boga, którego wszystkie czyny przez ludzi najczęściej niepojęte, pochodzą z najwyższej miłości dla nas niegodnych, przez Niego stworzonych i odkupionych. Zdaje mi się, że Liza w swojej anielskiej czystości i niewinności, nie byłaby się może zdobyła na dość siły i energji, aby spełnić godnie wielkie matki posłannictwo. Tymczasem jako żona była niepokalaną. Zajmuje tam zapewne miejsce między błogosławionymi, jakiego nie śmiem spodziewać się dla siebie samej, tu zaś zostawiła mnie, a szczególniej memu bratu, żal głęboki i najczulszą pamięć po sobie. Nie mówiąc już ile jej dusza mogła na tem zyskać, śmierć ta przedwczesna, straszna mimo całej goryczy, wywarła wpływ wielki, nader zbawienny, tak na księcia Andrzeja, jak i na mnie! Myśli, które w owej chwili złowrogiej byłabym z wstrętem odrzuciła, zwolna, zwolna zrodziły się w moim umyśle. Obecnie rozjaśniły mi wszelkie ciemności, rozprószyły wątpliwość i zwątpienie. Piszę ci dla tego moja droga to wszystko, abyś z twojej strony otworzyła oczy na prawdy ewangieliczne, które stały się gwiazdą przewodnią w mojem życiu. Ani jeden włos nie spadnie nam z głowy bez woli Boskiej, Jego zaś wolą kieruje zawsze miłość bezgraniczna, która pragnie dobra naszego jedynie w każdej chwili życia tu na ziemi.
„Pytasz się, czy spędzimy w Moskwie przyszłą zimę?