Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 05.djvu/61

Ta strona została uwierzytelniona.

zatartem. Pragnął szczerze dać im poznać, że takie stosuneczki w latach dziecięcych nie pociągają za sobą żadnych zobowiązań, ani z jego, ani z jej strony. Umiał zresztą zdobyć sobie w wielkim świecie stanowisko nader przyjemne, przez swoją ścisłą zażyłość z hrabiną Bestużew. Jej wpływom zawdzięczał po części tak szybki awans. Dziś nie brakowało mu więcej niczego, aby los swój ustalić na przyszłość, jak małżeństwa z jaką miljonerką. A i to błogie marzenie o cielcu złotym, mogło ziścić się z największą łatwością! Nataszki nie było w salonie gdy doń wchodził. Skoro jednak uprzedzono ją o przybyciu Borysa, przybiegła czemprędzej zarumieniona, z uśmieszkiem rozkosznym, rozjaśniającym całą jej twarzyczkę, który zapowiadał coś więcej niż przyjaźń.
Borys zapamiętawszy dawniejszą dzieweczkę chudą jak szczypa, ze spódniczkami nadto krótkiemi do jej długich i cienkich nóg, z oczami błyszczącemi jak u kotki, z włosami wiecznie rozburzonemi niby strzecha, i z gwałtownemi śmiechu wybuchami byle czego, osłupiał na widok ślicznej panienki, i nie był w stanie ukryć podziwu dla jej urody, który go tak nagle opanował. Spostrzegła to natychmiast, i była mu nieskończenie wdzięczną, za ten hołd oddany jej piękności.
— Czy poznałbyś twoją swywolną towarzyszkę z lat dziecięcych? — spytała go serdecznie hrabina.
Borys ucałował rączkę Nataszki, i wyrwało mu się mimowolnie:
— Jak też kuzyneczka wypiękniała!
— Spodziewam się! — Odpowiedziały mu oczka figlarne Nataszki.