Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 05.djvu/8

Ta strona została uwierzytelniona.

ma słuszność, słuszność najzupełniejszą. Trzeba zostawić młodości wszelkie ułudy. Co do nas, wiemy doskonale co warte życie, i że nam nie może już dać niczego!...
W duszy zawirowały mu myśli przeróżne, i słodkie i bolesne... Przypomniał sobie całą swoją przeszłość, i doszedł do tej konkluzji rozpaczliwej wprawdzie, ale i uspakajającej poniekąd, że odtąd nic mu nie zostaje, jak wegietować z dnia na dzień, bez pragnień i bez celu. Powinien jedynie wystrzegać się złych i podłych czynów, nie troszcząc się zresztą o nic, i nie trapiąc się niczem!





II.

Zmuszony sprawami dotyczącemi jego syna małoletniego, książę Andrzej odwidził marszałka szlachty w tej gubernji. Był nim właśnie znany nam dobrze hr. Stefan Andrzejewicz Rostow. Odbył tę wycieczkę przy końcu maja. Las szumiał tajemniczo, pokryty gęstemi liśćmi, a upał i kurz tak nużyły, że brała ochota kąpać się po drodze, i w najmniejszym najpłytszym strumyku.
Zadumany i zakłopotany sprawami rozlicznemi, z któremi dążył właśnie do hrabiego, ani się spostrzegł gdy wjedżdżał w długą aleję prowadzącą do domu mieszkalnego w Otradnoje. Usłyszał nagle kilka głosów żeńskich, wychodzących z po za dużego klombu krzewów przy drodze, i zobaczył wybiegające z niego młode dzie-