Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 05.djvu/93

Ta strona została uwierzytelniona.

Państwa“. Przytaczał z namiętnym zapałem mowę cara, wypowiedzianą z tej okazji.
— Jego carska mość, rzekł najotwarciej, że Rada i Senat, stanowią podstawę państwa; że rząd powinien mieć za zasadę prawa niewzruszone, a nie rozporządzenia samowolne, według widzimisię chwilowego monarchy. Raczył dodać, że i finanse będą inaczej ukształcone, a budżet poddany publicznej rozprawie... Tak kończył, kładnąc nacisk na niektóre wyrazy i zawracając oczami — ten wypadek zapowiada erę nową i jest pełnym doniosłości w dziejach Rosji.
Książę Andrzej, który czekał na otworzenie „Rady Państwa“, z niecierpliwością gorączkową, zdziwił się nie lada, czując się w obec faktu dokonanego tak zimnym i obojętnym! Odpowiedział drwiącym uśmiechem na opowiadanie Bielskiego, pełne egzaltacji, pytając w duchu, co skorzysta na tem, on sam, lub tamten, że car przemówił tak, a nie inaczej? Czy to uczyni ich lepszymi lub szczęśliwszymi?
Gdy się w ten sposób zastanowił nad ową kwestją, straciła ona wiele ze swego uroku pierwotnego, którym go były oczarowały prawie, reformy zamierzone. Przypomniał sobie, że dnia tego czeka na niego Sperański, z „objadkiem“ złożonym, z samych najserdeczniejszych, a więc wcale nie licznych biesiadników. Ta okoliczność powinnaby była wzbudzić ciekawość w Andrzeju. Dotąd nie widział nigdy Sperańskiego w otoczeniu quasi rodzinnem. Rzecz dziwna! Tym razem jechał do niego znudzony, że „musi“ uczynić zadość, zaprosinom. Spóźnił się nawet cokolwiek i gdy wszedł do salonu, zastał tam