Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 06.djvu/112

Ta strona została uwierzytelniona.
XV.

Tak więc książę Mikołaj Andrzejewicz Bołkoński, sprowadził się był istotnie do Moskwy, zaraz z początkiem zimy. Jego przeszłość, wiadomości wszechstronne, dziwactwa nawet, jakiemi odznaczał się ten oryginał, nie mający sobie równego, wszystko to przyczyniało się wielce, do otoczenia go rodzajem nimbusu w oczach ogółu. Znane były całemu światu jego uczucia arcypatryotyczne, i nienawiść niczem nie pokonana do Francuzów. Ponieważ w owej epoce i w Moskwie nastąpiło pewne oziębienie w zapale i uwielbieniu dla cara Aleksandra, te wszystkie względy i powody jednały starcowi ogólny szacunek i uznanie. Wkrótce dom jego stał się miejscem zbornem, centrum, opozycji moskiewskiej przeciw rządowi.
Książę posunął się był bardzo w tym czasie. Zgrzybiałość okazywał nieraz, przez nagłe zasypianie wśród rozmowy i najbardziej ożywionej. O wypadkach bieżących zapominał natychmiast, na odwrót, jak to bywa często u starców, pamiętał najdokładniej, co się działo w jego młodości i wieku dojrzałym. Zdradzał się również z zgrzybiałością, która przechodziła prawie w dziecinnienie, przyjmując z radością śmieszną, u kogoś, stojącego nad grobem, miano naczelnika stronnictwa malkontentów. Czasem atoli, wyglądał jeszcze imponująco, gdy ukazywał się wieczorem w sali jadalnej podczas wieczerzy. Włosy wysoko podczesane i upudrowane, tworzyły nad czołem niby świetlaną aureolę. Nosił zawsze długi surdut podbity i obłożony sobolami. Kiedy niekiedy,