Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 06.djvu/123

Ta strona została uwierzytelniona.

wagę, na kwestje poddawane jemu do rozstrzygnienia. Skoro weszła ogólna rozmowy na tory polityki ościennej, można było domyśleć się po tonie w jakim ją prowadzono, że ganią w ogóle Rosjan pod tym względem, że uważają wszystko za chybione, że słowem: wszystko idzie na opak, inaczej niżby iść powinno, ze złego schodząc na najgorsze! Jedynym hamulcem w tych krytykach, była uświęcona i nietykalna cara osoba. Tu urywała się natychmiast rozmowa, jeżeli aby coś wytłumaczyć i jaśniej wyłożyć, potrzebaby było zacytować jakiś krok fałszywy, popełniony przez samego monarchę.
Rozprawiano pomiędzy innemi, o zajęciu przez Napoleona, wielkiego księstwa Oldenburgskiego, ostatniej nocie dyplomatycznej ze strony Rosji, rozesłanej do wszystkich dworów europejskich, która miała być bardzo nieprzyjazną, dla zaborcy.
— Bounaparte tak się obchodzi z całą Europą, jak korsarz ze zdobytym okrętem — odezwał się Roztopczyn powtarzając z przyjemnością frazes obiegający Moskwę w kółko od kilku dni. — Cierpliwość czy też zaślepienie monarchów jest rzeczywiście czemś niepojętem! Jedynie protestował nasz pan najmiłościwszy przeciw okupacji wielkiego księstwa Oldenburg i to jeszcze... — Hrabia urwał wpół, stanąwszy na tym punkcie, po za któren nikt przejść nie ośmielił się — Teraz kolej na Papieża, Bounaparte pracuje nie na żarty, nad obaleniem religii katolickiej — hrabia przeszedł w rozmowie na inne tory.
— Zaproponował wielkiemu księciu inne terytorjum w zamian za jego państwo udzielne — dodał Bołkoński. — Dla tego rabusia, wyrzucić z ich odwiecznych po-