Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 06.djvu/186

Ta strona została uwierzytelniona.

pów, i pożegnała natychmiast panią domu. Całe towarzystwo zaproszono teraz do głównej sali.
Hrabia chciał się właśnie wynosić cichaczem, gdy mu Helena drogę zastąpiła, błagając najusilniej, żeby jej nie psuł całej przyjemności, i nie zabierał panienek, przed tym balikiem, na prędce zaimprowizowanym. Hrabia uległ nareszcie prośbom gorącym i został na dłużej. Anatol porwał natychmiast Nataszkę do walca, powtarzając jej bez końca, że jest czarująca, i że zakochany w niej szalenie. Nie omieszkał przytem ściskać jej ręki i kibici wiotkiej, którą opasywał ramieniem, niby wężem ognistym. Podczas tańca szkockiego, który znowu tańczyli razem, milczał jak zaklęty. Nataszka pytała się sama siebie w osłupieniu, czy jej się przyśniło, czy rzeczywiście oświadczył się był najformalniej podczas walca? Na końcu pierwszej figury, uczuła jak ją ponownie ściska za rękę. Miała mu wyrwać rękę z oburzeniem, i przemówić doń z ostrą wymówką, gdy spotkała się z jego spojrzeniem tak czułem i spokojnem, że słowa zamarły jej na ustach. Zdobyła się zaledwie na cichy protest:
— Nie mów pan i nie patrz tak na mnie — rzekła oczy spuszczając wstydliwie. — Jestem zaręczona i... kocham innego.
— Po co mi to mówić? — Anatol odrzucił, jakby go to wyznanie, wcale nie obeszło i nie zaniepokoiło. — Cóż mnie to obchodzi? Wiem jedynie, że panią kocham, i to kocham do szaleństwa!... Czyż to moja wina, że cię Bóg stworzył taką czarującą?... Na nas kolej!...
Nataszka tańczyła automatycznie patrząc w koło w trwodze śmiertelnej, jakby stała nad brzegiem otchłani