Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 06.djvu/9

Ta strona została uwierzytelniona.

To człowiek piękny, miły i bardzo dystyngowany. Kochasz go więc na prawdę?
— Cóż ci mam odpowiedzieć? Kochałam się w Borysie, byłam czas jakiś zajęta moim metrem śpiewu, a nawet i poczciwym Denissowem. Ale tamto było czemś zupełnie odmiennem Obecnie jestem tak spokojną, jak ktoś, który długo bujał po falach morza wzburzonego, gdy uczuje się w końcu na stałym lądzie. Czuję, że niktby nie potrafił być lepszym dla mnie od niego. Słowem: jestem szczęśliwa!.. Nie to co dawniej odczuwałam... O! w niczem do tamtego niepodobne!...
Mikołaj nie taił przed nią swojego niezadowolenia, że tak ślub ich odwlekają. Nataszka zapewniła go, że to było nieodzownem, że sama tego chciała, pragnąc przedewszystkiem nie wciskać się w rodzinę przeciw woli i życzeniu ojca.
— Ty bo nie rozumiesz czegoś podobnego — dodała z minką niesłychanie poważną. Mikołaj umilkł przyznając jej słuszność.
Badał ją nieraz pokryjomu i nie mógł odkryć w Nataszce ani cieniu, ani śladu, owej tęsknoty pełnej niepokoju, której doświadczać zwykła rozkochana narzeczona, zalewając się łzami rzewnemi, gdy jest rozłączoną ze swoim najdroższym. Była ciągle jak dawniej wesołą i ożywioną i jej całe usposobienie, żadnej, a żadnej zmianie nie uległo. Zaczynał prawie wątpić, żeby to jej małżeństwo, miało kiedykolwiek nastąpić, tem bardziej, że ich nigdy nie widział razem, siostry z księciem Andrzejem. Był przekonany w głębi duszy, że czegoś niedostaje w tym całym projekcie i że wszystko