Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 08.djvu/215

Ta strona została uwierzytelniona.

sercami ludu moskiewskiego. Wyobrażał sobie, że nie tylko rządzi despotycznie sprawami materjalnemi mieszkańców w Moskwie, ala wywiera również wpływ wszechwładny na ich moralne usposobienie, za pomocą owych rozporządzeń drukowanych, a redagowanych w stylu najpospolitszym, po prostu... karczemnym! Tymczasem lud nie lubi czegoś podobnego, u tych, których uważa za wyższych od siebie, i od których ma prawo wymagać, żeby mu we wszystkiem świecili przykładem, nie zniżając się chroń Boże! do jego poziomu. Podobała się była ta rola Roztopczynowi, był się w nią wcielił niejako; to też konieczność wyrzeczenia się tejże, nie spełniwszy jakiegoś czynu wielkiego i bohaterskiego, zaskoczyła go zupełnie niespodziewanie. Czuł, że mu się grunt z pod stóp usuwa, i nie wiedział na razie, co dalej przedsiębrać? Mimo, że to przeczuwał od dawna, nie chciał przypuścić tej możliwości do ostatniej chwili, żeby Moskwę oddano nieprzyjacielowi bez wystrzału. Nie robił też żadnych przygotowań na ten przypadek. Było to rzeczywiście przeciw jego woli, żeby mieszkańcy opuszczali Moskwę. Tylko z największą trudnością udało się go przekonać, że pozwolił wywieźć z miasta archiwum i akta sądowe.
Całą energję i działalność wytężał on w tym jednym kierunku, aby natchnąć lud w Moskwie najwyższą nienawiścią ku Francuzom, a zaufaniem bez granic w jego osobisty patrjotyzm, o czem sam był najmocniej przekonany. Dotąd atoli nie zdawał sobie sprawy dokładnej, o ile to zdanie o nim lud podziela? Gdy wypadki rozwijając się, doszły do rozmiarów olbrzymich, przybrały