Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 08.djvu/231

Ta strona została uwierzytelniona.

— Wszystko byłoby inny obrót wzięło, gdyby wasza książęca mość była mi z góry zapowiedziała, że Moskwę odda się nieprzyjacielowi bez wystrzału.
Kutuzow wpatrywał się badawczo w twarz Roztopczyna, mało zwracając uwagi na jego słowa. Chciał przeniknąć niejako głąb jego myśli najtajniejszych. Roztopczyn umilkł po chwili, zmięszany i zaniepokojony tym wzrokiem starca. Kutuzow potrząsł tylko głową miłosiernie, nie spuszczając z oka tamtego i mruknął z cicha:
— Nie, ja im nie oddam Moskwy bez wystrzału.
Czy starzec myślał w tej chwili o czem innem? Czy też wymawiał na wiatr te słowa, dobrze wiedząc, że są bez znaczenia? Koniec końców, Roztopczyn oddalił się oniemiały nagle i rzecz dziwna! ów człowiek tak dumny, ów wszechwładny jenerał-gubernator w Moskwie, nie znalazł na prędce żadnego zajęcia odpowiedniejszego, wielkiej swojej powadze, niż stanąć koło mostu, i rozpędzać waląc biczem z całej siły wozy i wózki, które tamowały przejazd przez rzekę.





XLIII.

O czwartej popołudniu weszła część armji francuzkiej pod wodzą Murata w mury Moskwy. Poprzedzał ją pułk huzarów würtembergskich. Gdy znalazł się król neapolitański w Arbatskai, zatrzymał się z całą swoją liczną