Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 08.djvu/257

Ta strona została uwierzytelniona.

temperamentu. Zakończył opisując swój ostatni romans w Polsce. To wrażenie najświeższej daty, utkwiło w jego sercu z całą wonią i urokiem, sądząc po rozanielonym wyrazie jego fizjognomji. Zaczęło się od tego, że uratował był życie mężowi, zachwycającej i cudownie pięknej kobietki (podobne szczegóły powtarzały się co chwila w przechwałkach wielce przesadzonych pana rotmistrza.) Mąż ów powierzył mu był swój skarb. Musiał się z żoną rozłączyć, odjeżdżając do Petersburga w jakimś pilnym interesie, w ważnej sprawie majątkowej. Polka owa wychowana w Paryżu, była z duszą i z ciałem Paryżanką. Ramballe, już... już... miał się dostać do raju, używać szczęścia w całej pełni, prześliczna kobietka przystawała bowiem na ucieczkę z Francuzem, gdy zwyciężyło w nim uczucie rycerskości; słowo honoru dane mężowi, wzięło górę nad szaloną namiętnością, i oddał żonę mężowi, nie skorzystawszy z jej skłonności ku sobie. Oddając wykrzyknął: — Uratowałem panu najpierw życie, a teraz cześć twoją!
Piotr rozmarzony winem, późną nocną porą, odszukiwał w pamięci, słuchając opowiadań rotmistrza, cały szereg własnych wspomnień. Miłość, którą czuł dla Nataszki, przedstawiła mu się teraz w obrazach rozmaitych. Porównywał mimowolnie jeden po drugim, do wypadków opisywanych mu przez rotmistrza. Gdy Ramballe opisywał wymownie ostatnią walkę stoczoną z uczuciem namiętnem, pokusą nęcącą go ku sobie, a surowemi i nieubłaganemi prawami honoru, Piotr przypomniał sobie w szczegółach najdrobniejszych swoje ostatnie spotkanie z przedmiotem jego ubóstwienia. Trzeba