Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 08.djvu/45

Ta strona została uwierzytelniona.

djabli wiedzą po co! Trzeba przyjąć całą doniosłość i grozę wojny na serjo, z surowością twardą i nieubłaganą... Dość kłamstw i oszukiwania się nawzajem! Trzeba brać się do niej z konieczności a nie dla zabawki. Bo w takim razie byłaby ona jedynie rozrywką dla próżniaków i lekkoduchów. Stan wojskowy jest niezaprzeczenie najgodniejszym w świecie, a jednak, czegóż się nie dopuszcza, byle sobie tryumf zapewnić? Bo i jakiż jest cel wojny? Mordy i pożogi! Jakich się używa po temu sposobów? Zdrady, podstępu i szpiegostwa! Co jest w niej głównym motorem? Rabunek i prosta kradzież, byle nakarmić konie i ludzi!... Czyli na każdym kroku, kłamstwo, podstęp, dwulicowość, objawiające się w formie przeróżnej, a wszystko to pod zbiorowem nazwiskiem: forteli wojennych... Czemu poddają się wojskowi? Karności, czyli zaparciu się najzupełniejszemu własnej woli i wolności osobistej. Pod tą zaś karnością ukrywa się lenistwo, najgrubsza ciemnota, okrucieństwo, najwyższe zepsucie, pijaństwo i tym podobnie... a mimo tego są ogólnie szanowani. Wszyscy monarchowie, prócz jednego cesarza Chin, ubierają się w mundury; ten zaś, który potrafił zabić najwięcej ludzi, odbiera najwyższą nagrodę!... Niech zostaną tysiące na polu bitwy nieżywych, a drugie tyle kalek najnieszczęśliwszych... cóż potem ujrzymy i usłyszymy?... Te Deum uroczyste, że tylu i tylu zamordowano. Zresztą ową liczbę zabitych przesadzają zwykle, aby podnieść tem jeszcze blask zwycięstwa. Przecież im więcej trupów na pobojowisku, tem świetniejsza wygrana! A te hymny dziękczynne, hymny tryumfu, jak też będą przyjęte przez Boga, patrzącego