Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 09.djvu/130

Ta strona została uwierzytelniona.

słownie zeznanie jeńca. Było zatem faktem niezaprzeczonym i niezbitym, że miasto jednej dywizji, stała przed nimi prawie cała armja nieprzyjacielska, wymaszerowawszy z Moskwy i kierując się w stronę najmniej spodziewaną. Dokturow dostał był rozkaz atakowania Fomińska, wahał się z tem jednak, nie mogąc sobie na razie zdać sprawy dokładnej, co mu czynić wypada w obec tego nowego zawikłania. Jermołow wprawdzie nastawał, żeby decydował się jak najprędzej, Dokturow uparł się jednak przy swojem zdaniu, że zanim przedsięweźmie w tym wypadku skomplikowanym najniespodziewaniej stanowczą decyzją, musi wpierw porozumieć się z wodzem naczelnym. Wysłano więc w tym celu raport do głównej kwatery, powierzając takowy Bołhowitynowi, oficerowi pełnemu wyższej inteligencji i bardzo zdolnemu. Miał on dodać ustnie niektóre szczegóły wyjaśniające położenie. Odjechał tedy z plikiem papierów z jednym luzakiem, prowadzącym na uzdeczce dwa konie do przemiany.





XXVI.

Owa noc jesienna była chmurna i ponura, ale dość ciepła. Zrobiwszy trzydzieści wiorst w półtorej godziny, po drodze błotnistej i pełnej wybojów, przez deszcze padające nieustannie od czterech dni, Bołhowitynow przybył do Letaszewki o drugiej po północy. Zeskoczył z konia przed chatą, otoczoną płotem grodzonym z chrustu, z