Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 09.djvu/247

Ta strona została uwierzytelniona.

moją własnością, moją wyłącznie! ta rączka, ta twarzyczka, te wszystkie skarby pełne uroku?
— Do zobaczenia hrabio — rzekła głośno. — Czekać będę na ciebie z najwyższą niecierpliwością! — dodała cichuteńko.
Tych kilka słów najprostszych w świecie, wyraz jej twarzyczki, gdy takowe wymawiała, stały się dla Piotra przez długie dwa miesiące tęsknoty niewypowiedzianej za najukochańszą, stały się źródłem niewyczerpanem wspomnień błogich i marzeń najsłodszych.
— Powiedziała na pożegnanie że będzie mnie wyglądała z niecierpliwością! Co za szczęście! Co za szczęście! — powtarzał w duchu niezliczone razy.

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

Obecnie nie doświadczał owego wstydu mimowolnego, jak wówczas kiedy wykrztuszał z siebie słowo: „kocham“, zmuszony gwałtem do zaręczyn z Heleną Kurakin. Dziś przechodził w myśli szczegóły najdrobniejsze ostatniej rozmowy z Nataszką. Nie pytał się wcale czy czyni źle, czy dobrze? Tym razem nie miał cieniu wątpliwości. Obawiał się li jednego: żeby ten nadmiar szczęścia nie był ułudą; żeby nie zbudził się nagle ze snu błogiego... Czy nie jest zbyt zarozumiałym, nadto pewnym swego? — A nuż pomyliła się księżniczka Marja? Nuż odpowie mu w końcu Nataszka z minką zdziwioną i z drwiącym uśmieszkiem: — Jak ci się mogło uroić coś podobnego? Żeś też nie pojął jako ty jesteś sobie zwykłym śmiertelnikiem, ja zaś o całe niebo wyższą od was wszystkich?
Pomimo tych zwątpień chwilowych ogarnął go szał