Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 09.djvu/292

Ta strona została uwierzytelniona.

niesionym... Chłopczynę przejmuje trwoga szalona i budzi się zlany zimnym potem...
— Mój ojciec — szepcze sam do siebie — przyszedł popieścić się ze mną we śnie!... To był On! z całą pewnością! i on mnie pochwalił... zezwolił... tak samo jak wujcio Piotr!... Niech ci tam mówią co chcą, a ja zrobię To! Mucius Scevola spalił sobie całą rękę! Dlaczegóż i ja nie miałbym tak samo postąpić?... Chcą żebym się dalej kształcił?... Dobrze! będę się uczył... kiedyś jednak skończę nauki, a wtedy zrobię To!... Błagam tylko Boga o jedną łaskę, żebym miał tę siłę co wielcy mężowie w Plutargu!... Może i więcej zrobię?... Dowie się o tem świat cały; będą mnie znali, wielbili, śpiewali na moją cześć hymny pochwalne, a ja...
Łkanie głos mu stłumiło, chłopczyna zalał się łzami.
— Czyś chory? Czy cię co boli? — spytał Dessalles troskliwie, zbudzony rzewnym płaczem Mikołki.
— Bynajmniej! — odrzucił żywo chłopczyna, przyciskając nazad główkę do poduszek. — I pan Dessalles dobry... kocham i jego... — szeptał usypiając. — Co to jednak za różnica z wujciem Piotrem!... A mój tatuś najdroższy?.. Tak! tak! skoro dorosnę, zrobię To... tatuś zaś z nieba mnie pobłogosławi!...


Koniec tomu dziewiątego i ostatniego.


Tłumaczyła
Alfa.