Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 09.djvu/85

Ta strona została uwierzytelniona.

skiego. Opanowywały go i opadały rojem myśli nieokreślone, a pełne rozkoszy. Gdy przypomniał sobie ową chwilę, kiedy spostrzegł obok siebie Anatola Kurakina z nogą uciętą, czuł, że obecnie nie mógłby powrócić do uczuć najwyższego miłosierdzia i wzniosłego przebaczenia, jakie wtedy sercem jego były owładły. Udręczony niepewnością, czy Nataszka jest li sennem złudzeniem, czy najmilszą rzeczywistością, nie śmiał o to zapytać nikogo z otaczających.
Śmierć niestety! miała zwyciężyć w tej walce, mimo że miłość odnowiona w jego sercu dla Nataszki, pobudzała w nim pragnienie życia. I to jednak przeminęło, a dziś oczekiwał na nią ze stoicznym spokojem.
Pewnego wieczora, zanim nastąpiło to „coś“, o czem wspominała Nataszka Marji, nie mogąc wypowiedzieć bez ogródek, że chory dogorywa... był rozgorączkowany, jak zwykle o tej porze, co nadawało dziwną jasność jego myślom. Uczuł się nagle przeniknionym szczęściem nadziemskiem. — Ah! Ona nadchodzi! — powiedział w duchu.
Była to rzeczywiście Nataszka. Wśliznęła się cichuteńko, i usiadła w dużem karle, u węzgłowia chorego. Nie omyliło go zatem przeczucie.
Siedziała zwrócona ku niemu pół-ciałem. Głowa jej zasłaniała sobą blask świecy płonącej. Robiła pilnie pończoszkę, od dnia, w którym Andrzej wspomniał był żartem, że najlepiej pielęgnują chorych staruszki, robiące na drutach pończoszkę. Ten ruch jak utrzymywał, spokojny i jednostajny, wpływa zbawiennie na rozstrój nerwowy u chorych i łagodzi ich cierpienia. Zgrabne paluszki młodej dzieweczki, przebierały szybko drutami,