zmarł a dziewczynka rok coś i miesięcy — tak, miesięcy cztery przeżywszy. I jak z Władkiem trumienkę do dołu spuszczano, to tam woda chlupnęła — słyszy pan — woda chlupnęła. Sypano piasek a ona precz chlupała. Tak z tą wodą mój chłopiec zapodział się gdzieściś i gdzie jest, nie wiem. Prawdę mówię. Sameś pan chyba słyszał, że biednych to na takim cmentarzu grzebią, że nie szukaj trumny w tem miejscu, gdzieś ją do ziemi dał, bo piaski sypkie albo woda na stronę odniesie. Ja zaś święcie powiadam, że w oczach moich trumienkę Władczyną woda, czy cościś porwało i poniosło hen pod ziemią. Dokąd — to nie wiem.
Ostatnie jej słowa brzęczały cichutko a żałośnie.
Jan wtłoczył sobie zrazu czapkę na oczy, potem desperackim ruchem na tył głowy ją zacisnął, poderwał się i znów usiadł.
— Cóż poradzić, wola na to Boska — przemówił nie głośno, sobie pod nosem. Że pomarły — może dla nich lepiej.
Gracką swoją o podłogę stuknąwszy i kobiecie krótkie: «Ostańcie z Bogiem» — rzuciwszy, wyszedł.
Strona:Liote.djvu/161
Ta strona została uwierzytelniona.
— 157 —