Strona:Liryka francuska. Seria pierwsza.djvu/013

Ta strona została uwierzytelniona.

Wiedę tego Pana
Błagać Łaski wzór,
By nań była zlana!«...

Lecz ranny przerwie Annie: »Nierychło Wasza mość!
Nie zbawisz ciała mego — zakrótkim już tu gość.
Lecz mi swej ręki zwól, a zbędę wszelkich win,
I zginę jako prawy twego kościoła syn.
Diuk jestem de Soubise. Weź ze mną ślub!
Już nie zacięży ci on ślub księżęcy:
Na jeden li to dzień! W kościoła grób
Wszedłem dziś snadź, bym zeń nie wyszedł więcej«.

Ciecze krwawy szlak...
»Jestżeś żoną moją?«.
— »Gorze!« rzekła »tak«.
Dłonie ich się spoją —
Żeni jeden ruch.
Jego wzrok w zachwycie
W Maryi odbicie
Śle żywota duch —
I zbiega zeń życie.

Tako się Marya-Anna księżną z tym stała dniem.
Zaczem zrzekła się kornie władyctwa lennych ziem,
Na Jezusową brać przelała skarbów zdrój