Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/134

Ta strona została uwierzytelniona.

chwałę godną téj ballady. Chaos brudu Honoratki, i ten Bóg morskich bałwanów, co budzi i ciszy burze, żyją pod pendzlem poety. Ale sądzę, że poema nieskończone; trzebaby jakiś śmieszny koniec wymyślić dla Grz... któryby go podał i wzgardzie i szyderstwu wiecznych czasów.... Takie potworki piętnować trzeba, dla przestrogi następnych pokoleń, które daj Boże, aby nauczyły się poznawać i cenić politycznych warchołów, podług ich rzetelnéj wartości!...... Wracając do twego ojca, proszę cię, nie daj mu próżnować; podstaw pod moje[1] krzesło jaką machinę parową, aby mu ognia i werwy dodawała. Niech napisze powrót na wieś; do któréj z Horacym przez tyle lat wzdychał. Szerokie pole! i sercu jego przedmiot odpowiadający. Niech czasem jaką wiejską scenę skreśli, jakiś widok, zdarzenie, rozmowę z wieśniakiem, zachód słońca, liście jesienne, dumanie przed kominkiem, i tym podobne; kiedyś będzie to galerya wiejskich obrazków niepotrzebujących związku między sobą, ani długiéj pracy. Widzisz że chciałbym go przerobić

  1. Morawski ulubiony swój fotel, który został w Lublinie, ofiarował Koźmianowi, żeby w nim wygodnie oddawał się poetycznemu natchnieniu.