Strona:Lucjan Szenwald - Z ziemi gościnnej do Polski.djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.
7

Słychać dziecięcy płacz, i wszystko więdnie,
I deszcz z parkanów obmywa pokosty,
Po nocach drzewa szeleszczą obłędnie,
W księżycu błysną bagnetami osty
I zgasną; w lesie zapachnie żołędnie,
I nagle odór śmierci, ckliwy, ostry!
Gnije owoców miąższ, gorzknieje woda...
O, to sama was ojczysta przyroda

8

Oskarża! Drżyjcie i gińcie w pomroce,
Wy, Targowicy haniebne odpryski!
Nad brzegiem Obu tętnią dnie i noce,
Płyną ze wschodu na zachód pociski,
Lud idzie gniewny i sztandar łopoce
W porywach wiatru; dzień zwycięstwa bliski.
Ta, co przewietrzy kulę ziemską, zamieć
Zdmuchnie z historji o was nawet pamięć.


Syberja, kwiecień 1943 r.