Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/492

Ta strona została uwierzytelniona.




XXIII.

Do dowództwa Organizacji Wychowania Fizycznego w Bańgowie zjechało się dnia tego mnóstwo osób i Wiktor miał wrażenie, że stawił się na apel i przegląd korpusu oficerskiego. Bulowski, Ludyga Laskowski, Grzesik, Grażyński, Przedpełski, Chmielewski, Wyględa, Kulik mieszali się z licznymi przybyszami. Byli tam wypróbowani w powstaniu wielkopolskiem oficerowie z Poznania i przybysze z Warszawy.
Zebraniu temu wytknął odrazu cel Korfanty. Bo wezwał Organizację do pogotowia bojowego. Chwiało się jeszcze wszystko na szali losów, lecz świeciła w oczy straszna ewentualność i komisarz mówił:
— Gdybyśmy mieli zadowolić się tem, co oni zamierzają nam przyznać, plebiscyt byłby dla Polski kapitalną klęską.
Klęska ta wisiała nad Polską niby miecz Damoklesa i w tym nastroju nikt nie wątpił już, że jeszcze przed trzecim maja zagrzmią strzały.
Że ważkie zebrały się chmury, pani Jadwinia wyczytała z oblicza milczącego, skupionego w sobie męża. A nie śmiała pytać go o nic; lęk ściskał jej gardło.
Nazajutrz Wiktor pożegnał rodziców, wyjeżdżających do Piszczan, i gdy samochód ich znikł, bąknął: