Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/72

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy Wiktor wysumitował się, że nie umie po angielsku, panna Harrison poczęła z nim banalną rozmowę, łamaną komicznie brzmiącą niemczyzną. A skoro pojawiła się herbata, rzuciła się na grzanki i konfitury.
Zauważywszy, że Wiktor pogłaskał jej pieska, opowiedziała mu wiele o mądrości swego faworyta, poczem zapaliła papierosa i ozwała się do panny Emmy po angielsku, o wierzchowcu, jakiego miała dosiąść, i o niepewnej pogodzie.
Wkrótce zamknęły się za nią drzwi.
— No, nie było to tak okropne — zaśmiała się panna Emma. — I nie trwało długo..
— Zresztą wynagrodzisz mi to łaskawie... — wycedził Wiktor.
— Wynagrodzę? — parsknęła śmiechem panna. — Pokażę ci apartamenty, jakie w czasie wojny zajmował tu cesarz Wilhelm. Ale zjedz wpierw grzanki, jakie panna Harrison pozostawiła ci wspaniałomyślnie. Są doskonałe. Anglicy umieją żyć.
Wkrótce zeszli po schodach w kurytarz, ze lśniącą jak lustro posadzką. Ponad szeregiem drzwi sterczała tam galerja rogów jelenich z datami uwieczniającemi strzał.
Panna Emma zdradziła Wiktorowi tajemnicę, że niektóre z tych rogów, a mianowicie te rogi, których właścicieli raczył położyć trupem sam „Majestat“ (czy też jego przyboczny strzelec), były tylko wiernem naśladownictwem z drzewa oryginalnych rogów, jakie zabrał dla siebie niesyty takich trofeów myśliwskich Kaiser.
Wprowadziła gościa do tonącego w pomroku pokoju, gdzie oprócz kilku starożytnych szaf znajdowało się pośrodku duże łoże, kapą z brokatu ciemno-purpurowego przykryte, z którego narożników wyrastały wężowate, złocone drzewce, nakryte baldachimem, frendzlami lamowanym. Sypialnia ta Kaisera dość niesympatyczne zrobiła wrażenie na