Strona:Mali mężczyźni.djvu/149

Ta strona została uwierzytelniona.

„Co tu robić?“ szepnęłam do Teodorka, gdy się głosy coraz bardziéj zbliżały.
„Zaraz ci pokażę,“ odpowiedział, i wyjąwszy z kieszeni nożyk, odciął sznurki; latawce wzbiły się w górę, a gdy owe towarzystwo nadeszło, zrywaliśmy niewinnie kwiatki. Nikt nie odgadł, co się przedtém działo, myśmy się zaś uśmieli ze swego figla.“
„Czy latawce przepadły, ciociu?“ zapytała Stokrotka.
„Ma się rozumiéć; ale mnie to nie obeszło, bom postanowiła odłożyć tę zabawę do czasu, gdy będę niemłodą, i jak widzicie, doczekałam się tego,“ rzekła pani Ludwika, biorąc się do zwijania swego podarku, bo się już spieszyła do zajęć.
„Czy już musimy wracać do domu?“
„Ja muszę, bo inaczéj nie mielibyście wieczerzy, a taka niespodzianka byłaby przykrą; — prawda, moje pisklęta?“
„A co, czy dzisiejsza wycieczka nie była przyjemna?“ zapytał Tomek z zadowoleniem.
„Wspaniała!“ odrzekli wszyscy.
„Wiecie dla czego? oto wasi goście dobrze się zachowali i przez to wszystko szło, jak z płatka. Rozumiécie co chcę przez to powiedziéć?“
„Rozumiemy!“ Tyle tylko odrzekli chłopcy, ale ze wstydem spoglądając na siebie, zwinęli latawce i poszli ku domowi, z myślą zajętą inném zebraniem, które się nie powiodło, bo się goście nie zachowali dobrze.