Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/153

Ta strona została przepisana.

dnia, rozkazującym tonem dającym mu złudzenie władzy zamawiał kolację, która kompensowała post i zmęczenie dnia zaczętego tak wcześnie i bez śniadania. Człowiek poruszający się wciąż między dwiema płaszczyznami — doświadczenia i wyobraźni — chciałby zgłębić idealne życie ludzi których zna, oraz poznać istoty których życie musi sobie roić. Na pytanie Blocha, pan de Norpois odpowiedział:
— Jest dwóch oficerów wmieszanych w wiadomą sprawę, ludzi o których słyszałem niegdyś z ust człowieka zasługującego na wszelkie zaufanie a ceniącego ich nader wysoko (pan de Miribel); ci oficerowie, to podpułkownik: Henry i podpułkownik Picquart.
— Ależ, wykrzyknął Bloch, boska Atene, córa Zeusa, pomieściła w umyśle każdego z nich pojęcia wręcz przeciwne tym które mieszkają w głowie drugiego. I walczą przeciwko sobie, niczem dwa lwy. Pułkownik Picquart miał znakomitą sytuację w wojsku, ale jego moira zawiodła go na stronę nie odpowiadającą jego stanowisku. Miecz nacjonalistów przetnie jego delikatne ciało, iżby posłużył za strawę drapieżnym zwierzętom i ptakom żywiącym się tłuszczem umarłych.
Pan de Norpois nie odpowiedział nic.
— O czem oni tam rajcują w kącie, spytał pan de

147