Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/154

Ta strona została przepisana.

Guermantes pani de Villeparisis, pokazując pana de Norpois i Blocha.
— O sprawie Dreyfusa.
— Bagatela! A propos, czy wiecie, kto jest zajadłym stronnikiem Dreyfusa? Zgadnijcie, jeśli możecie. Mój siostrzeniec Robert! Powiem wam nawet, że w Jockeyu, kiedy się dowiedziano o jego wyczynach, zrobił się prawdziwy huczek, istny tumult. Ponieważ podają go za tydzień na członka...
— Oczywiście, przerwała księżna, jeżeli oni są wszyscy tacy jak Gilbert, który zawsze utrzymywał, iż trzeba wysłać wszystkich Żydów do Jerozolimy...
— A! w takim razie książę Gilbert podziela najzupełniej moje przekonania, przerwał pan d’Argencourt.
Książę stroił się w swoją żonę, ale jej nie kochał. Sam wielki arogant, nie znosił aby mu przerywano; przyzwyczaił się przytem w domu być z nią brutalny. Trzęsąc się z podwójnego gniewu, złego męża do którego żona mówi i krasomówcy którego ktoś nie słucha, urwał i przeszył księżnę spojrzeniem, które zakłopotało wszystkich.
— Co ciebie napadło opowiadać nam o Gilbercie i o Jerozolimie? rzekł wreszcie. Nie o to chodzi. Ale, dodał łagodniej, przyznajcie mi, że gdyby zbalotowano w Jockeyu jednego z naszych, a zwła-

148