Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/202

Ta strona została przepisana.

wdzięczność; to wielka przesada, nie jest mi pan winien żadnej, ale będę natyle niedelikatny, aby go wziąć za słowo.
Pan de Norpois nie mniej cenił takt księcia niż książę jego własny. Zrozumiał natychmiast, że książę von Faffenheim wystąpi nie z prośbą, lecz z ofertą, i z przychylnym uśmiechem gotował się go wysłuchać.
— Powiem więc o co chodzi, mimo że się może panu wydam wielce natrętny. Są dwie osoby, do których jestem bardzo przywiązany (na bardzo różny sposób, jak pan to zaraz zrozumie) a które od niedawna osiadły na stałe w Paryżu. Te osoby, to moja żona i Wielka księżna Janowa. Mają wydać parę obiadów, w szczególności na cześć królestwa angielskich, i marzeniem ich byłoby móc uraczyć swoich dostojnych gości towarzystwem kobiety, dla której, nie znając jej, obie żywią wielką admirację. Wyznaję, że nie wiedziałem co począć aby zadowolić ich pragnienie, kiedy — najzupełniejszym przypadkiem — dowiedziałem się przed chwilą, że pan zna tę osobę; wiem, że żyje bardzo ustronnie, widuje bardzo mało kogo, happy few; ale gdyby pan zechciał mnie poprzeć z życzliwością jaką mi pan okazuje, jestem pewien że dama ta zgodziłaby się aby mnie pan jej przedstawił

196