Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/103

Ta strona została przepisana.

odebrał od jéj Dyrektora, księdza Staszica, nominacyę na nauczyciela języka francuzkiego przy Szkole Departamentowéj lubelskiéj. Został jednak w Poznaniu skutkiem przedstawień Kaulfussa i ówczesnego radzcy szkólnego, księdza Wolickiego, zwłaszcza że i przysłany do Księstwa namiestnik przychylnym mu się okazał.
Nie mniéj przyczyniła się inna okoliczność do zatrzymania go na miejscu; był to afekt sercowy, który się w nim rozbudził. Dając lekcye w szkole panien, założonéj przez Kaulfussa, o któréj ci już dawniéj wspominałem, miał tam sposobność poznania młodéj panienki, Apolonii Herwig, odznaczającéj się równie powabem zewnętrznym jak żywością i bystrością umysłu, a wrażenie, które na nim od początku zrobiła, było tak silne i trwałe, że, gdy ukończyła szkołę, uzyskawszy zezwolenie matki, przemienił się nauczyciel w pretendenta, a wkrótce potem, siedemnastego roku, w szczęśliwego małżonka. I nie zawiódł się w swoim wyborze. Wielu jeszcze ze starszych między nami znało panię Apolonią Motty, gdyż męża swego przeżyła o lat blisko dwadzieścia dwa, a każdy co ją znał powie ci, panie Ludwiku, że to była osoba rzadkich przymiotów duszy, która, ze znakomitem wykształceniem, z wrodzoną łagodnością charakteru, miłem i swobodnem obejściem towarzyskiem, łączyła w domowych stosunkach przezorność i skrzętność niczem niestrudzoną, a w rodzinnych gorącą miłość, posuniętą do zupełnego zrzeczenia się siebie saméj. Po stracie męża, przecierpieć musiała stratę jedynéj, ukochanéj córki i zastąpić jéj miejsce w domu zięcia, a gdy i tego losy zabrały, lat dziesięć jeszcze, mimo podeszłego wieku, otaczała wnuki swoje najczulszą macierzyńską opieką.
Chociaż żona nie przyniosła mu z sobą fortuny, mógł jednak Jan Motty przyszłość uważać za zabezpieczoną, ponieważ wkrótce po okupacyi zatwierdzonym zo-