Strona:Marcin Ernst - O końcu świata i kometach.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.

których oddziaływanie na tłumy było bardzo niewielkie i jakiejś opinii publicznej w dzisiejszem znaczeniu wytworzyć nie mogło. Tłumy zaś kierowały się wrażeniem bezpośredniem. Oto na niebiosach niespodzianie ukazuje się wielki snop ognisty, rózga. Jakież inne znaczenie mogłaby mieć ta rózga, jeżeli nie znaczenie groźby? Któż inny rózgę tę unosi, jak nie niewidzialna dłoń Boga, który pokazuje ją nieposłusznym swoim dzieciom?
Tego rodzaju poglądy i rozumowania jeżeli nie powstawały również w umysłach ludzi oświeconych, to, wobec głębokiej religijności powszechnej, udzielały się im i bardzo łatwo się przyjmowały, tembardziej, iż w żaden sposób nie można było objaśnić sobie zjawisk tych na innej, bardziej zmysłowej drodze.
To, co było prostym wypływem niewiadomości, z biegiem czasu stało się prawie dogmatem religijnym. Kiedy w r. 1456 wojska chrześciańskie i muzułmańskie stały pod Belgradem, ukazała się wspaniała kometa, która wywołała ogromną panikę w obu wojskach. Papież Kalikst III tak był strwożony tem zjawiskiem, iż zarządził modły publiczne, ażeby zwrócić na Turków to złe, które ze sobą przynosiła kometa. Nabożeństwa te odbywały się w południe, i, ażeby nikt nie zaniedbał pójść do kościoła, wydany został rozkaz, by o godzinie 12-ej we wszystkich miastach dzwoniono. Zwyczaj ten, który utrzymał się do dzisiaj, należy zatem zawdzięczać komecie z r. 1456. W kazaniach kaznodziejów średnio-