Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No246 part13.png

Ta strona została skorygowana.

Młody blondyn spojrzał w otwarte przegródki — i osłupiał ze ździwienia.
W portfelu była masa biletów bankowych, poskładanych równiuteńko ażeby jak najmniej zajmować miejsca, a mimo to wszystkie przegródki były tak szczelnie wypchane, że o mało nie popękały.
— Ależ panie, — toć to tego suma ogromna!
— Wcale nie taka duża — odpowiedział grubas niedbale — co najwyżej jakie dwieście tysięcy franków...
— Dwieście tysięcy franków... — powtórzył olśniony młody blondyn, któremu cyfra ta wydała się bajeczną.
— Tak panie, dwieście tysięcy, ależ to nie takie skarby znowu.
— Jakto? panu na prawdę wydaje się to bagatelką?
— A panu?
— Mnie — majątkiem.
— Więc ty młodzieńcze, byłbyś zadowolony gdybyś posiadał taką kwotkę.
— Uważałbym się za zupełnie bogatego.
— No to skromne masz żądania... Dla mnie dwieście tysięcy franków to mucha...
— Jesteś pan więc olbrzymio bogatym?...