Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No249 part12.png

Ta strona została skorygowana.

Niezaprzeczona trafność sądów, a przedewszystkiem przewyborny humor, przebijały z każdego słowa.
Niepodobna było dać wiary, że ten wesoły gaduła, ten człowiek tak widocznie z życia zadowolony, tak skłonny brać wszystko i wszystkich z jak najlepszej strony, przed kilku godzinami nakładał sobie dobrowolnie pętlę na szyję — ażeby się życia pozbawić.
Maksym nie był w stanie zdać sobie sprawy z tej sprzeczności słów z uczynkami i nie raz zdawało mu się, że to wszystko na co patrzy, widzi nie na jawie ale we śnie, nieraz temu co słyszał nie dowierzał.
Nareszcie, po godzinie jazdy, powóz się zatrzymał.
— Przyjechaliśmy — powiedział Andrzej Bontems — wysiadaj zatem przyjacielu.
Maksym wyskoczył z fiakra i obejrzał się do koła.
Po obu stronach ulicy ciągnęły się długie parkany, z po za których, miejscami, wyglądały gęste kępy drzew.
Ulica Amendier-Papinocourt posiadała daleko więcej ogrodów niżeli gmachów. Była to jedna z ulic najmniej zaludnionych w tym oddalonym kwartale.
Naprzeciw tego miejsca w którem