Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No21 part7.png

Ta strona została skorygowana.

Pan de Credencé wskazał na leżących pijaków i powiedział:
— Widzisz tych chłopaków ojczulku?...
— A toć przecie nie jestem ślepy...
— Będę ich potrzebował dziś o ósmej wieczorem... muszą się znajdować o tej godzinie na pewnem wskazanem im stanowisku...
— Dla czegoż nie mieliby się znajdować?... do wieczora dosyć czasu... wyśpią się doskonale i wstaną stokroć raźniejsi niźli byli...
— Zapewne, tylko że nie jestem wcale pewny, czy po przebudzeniu, nie pójdą pić gdzieindziej...
— Nie byłoby nic w tem dziwnego, ale cóż ja poradzę na to?...
— Musisz ich zatrzymać tutaj aż do wieczora.
— Niepodobna...
— Dla czego?...
— Bo mój zakład. nie jest więzieniem... Nie chcę i nie mogę zatrzymywać nikogo...
— Ja też wcale nie żądam abyś ich gwałtem zatrzymywał.
— Zwłaszcza że jest sposób na to, żeby sami dobrowolnie tu pozostali... mruknął ojciec Filoche precz zęby.
— A jakiż to sposób?...