Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No30 part3.png

Ta strona została skorygowana.

Pani Castella przerwała mu mówiąc:
— A te trzy wiersze, co mnie oddają w moc pańską a mój podpis?... zapomniałeś pan o nim?...
U takiego osobnika jak Raymond, interesa stały zawsze na pierwszem miejscu.
Podniósł się wtej chwili.
— Masz racyę kochana pani Joanno... — Zakończmy jak najprędzej z temi drobiazgami!... Zaraz daję co potrzeba do pisania.
Podszedł do małego biureczka, w którym schowany był czerwony portfel i zaczął otwierać szufladkę.
Joanna skoro się tylko odwrócił, wyjęła z kieszeni maleńki flakonik, przysłany jej przez pana de Credencé w pudełku do biżuteryj...
Odetkała koreczek i wylała wszystko co zawierał na stół, w miejsce gdzie siedział Raymond.
Silny zapach rozszedł się po salonie.
— Co to jest? — zapytał rozbójnik co to tak pachnie?
— To, to — odpowiedziała młoda kobieta, pokazując flakonik i wylewając niby parę kropel na chustkę od nosa.
— Czyż byłabyś pani cierpiącą? — wykrzyknął pełen obawy Raymond.