Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No3 part7.png

Ta strona została skorygowana.

— Powróćmy proszę do naszego interesu, — powiedział.
— Bardzo chętnie... O cóż więc idzie panie hrabio?...
— O testament...
— Trzeba go chwycić przemocą?
— Wcale nie.
— Czekam zatem na objaśnienia.
— Zaraz opowiem wszystko.
Fizyognomia Raymonda, która od samego początku rozmowy wyrażała uprzejmość nadzwyczajną, teraz zmieniła się nagle.
Naraz stała się zimną jak kamień, miała wygląd jak u sędziego, który jest o winie podsądnego przekonany ostatecznie.
Pan de Credencé zaczął:
— Muszę zaznajomić pana przedewszystkiem z biegiem różnych okoliczności odnoszących się do tego, czego chcę żądać od pana.
Raymund kiwnął głową protekcyjnie.
— Osoba, względem której dopuszczono się wielkiej niesprawiedliwości, jest kobietą zasługującą na wielkie względy i współczucie...
— Takie uczucia, — przerwał a Raymond, — żywi dla niej zapewne pan hrabia...
— Z tobą kochany Rajmondzie,