Strona:Maria Konopnicka - Na normandzkim brzegu.djvu/203

Ta strona została uwierzytelniona.

Czerwone błyskawice latały mi w oczach, kreśląc jakimiś okropnymi zygzakami:
— Niema zegarka, zastawiony... Niema zegarka, zastawiony!
Dziś wiem, że tak właśnie wyglądały wyrazy: Mane, Tekel, Fares.
Tymczasem matka podniosła się z jakimś stłumionym jękiem i wyszła z pokoju.
Zostałem sam.
Natychmiast obudziła się we mnie przedsiębiorczość, instynkt ratowania się i odporna siła.
Jakoż tego dnia jeszcze powziąłem u stróża ważne wiadomości. Dowiedziałem się mianowicie, co znaczy zastawiony, a nadto gdzie jest i jak się zwie miejsce, w którem mój zegarek przebywa.
Nazajutrz poszedłem tam, zamiast iść do szkoły. Był to duży żółty dom w ustronnej ulicy. Ponieważ drzwi były uchylone, wsunąłem się i obracając czapkę w ręku, z bijącem mocno sercem stanąłem przy nich.