Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Szkicownik poetycki.djvu/102

Ta strona została uwierzytelniona.
46

Oto epitafjum nieznanemu stworzeniu:
Skrzydlata okruszyna, barwy kurzu, trącona przezemnie nieuważnie, oddała życie, jedyne mienie swoje i dobro.
W pogodny dzień majowy, na ogrodowym stole, pośród stronic książki.
Z patetycznym wyrazem poddania się w stawach załamanych, z tragicznem przechyleniem nabok figury (tak przejmującem że nie waham się porównać ten gest z pozą Anny Pawłowej w tańcu „Zgon łabędzia”) — zgasło istnienie przez nikogo prócz mnie, katastrofalnej chmury, nieżałowane.
Bo ja jestem dla niego kataklizmem, chmurą piorunową.
Pogięła się, zdruciała uboga istota.
Wiatr ją zdmuchnął.