Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Szkicownik poetycki.djvu/118

Ta strona została uwierzytelniona.
56

W najpiękniejszym z ogrodów doczesnych, botanicznym w Krakowie, o zachodzie, gdy poczynają się rozlegać zapachy, jak zagraniczne radiostacje których w dzień nie słychać, nagle odzywa się ostry dzwon. Zamykają. Wypędzają wszystkich.
Czy nie podobnie bywa i z ogrodem miłości?
Nieubłagany strażnik, czas, wyprasza zapóźnionych, i to w chwili gdy miały już zabłysnąć gwiazdy.
Gdy miała się zacząć noc wieczystego szczęścia.