Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Szkicownik poetycki.djvu/124

Ta strona została uwierzytelniona.

już i wtedy dzisiejszy niepokój jakąś czczością bez nazwy, jakiemś wyczekiwaniem.
Później dopiero, z czasem, budząca się namiętność lat szesnastu dopomogła mi wejść w prawdziwie łatwe i zgodne stosunki z przyrodą.
Stroiłam ją w odurzającą „tendresse” z własnych zasobów.
Cukrowe noce marzeń, miodowa jadalność zjawisk, świat wysysany jak fragment kwiatu koniczyny...
Dziś, gdy na trzeźwo, oko w oko chcę z nią przestawać, także mi ciężko, jak trudno...
Oto kawałek kwiatowej łąki, gdzie bardzo obcym tłumem otaczają mnie różne baldaszkowate, psiankowate, jawno i skrytokwiatowe.
Babki, groszki; puchowe i czołgające się twory.
Przed morskiem akwarjum stojąc, zadziwić się wolno