Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Szkicownik poetycki.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.
2

W tęsknie i ciężko szumiącym ogrodzie zoologicznym ludzie oglądają dla rozrywki dzikie zwierzęta, ciągnąc za sobą swoje własne przenośne więzienia. Niewidzialne na oko klatki ludzkie otaczają ofiary nieprzeniknioną aurą. Jakby palisadą żelazną.
Oto klatka małżeńska: pięcioro w niej tkwi. Stoją przed tapirem, odrutowani, otępieni.
Dzieci, młode, pokrzykują nerwowo.
Urodziły się w moralnej niewoli.
Tam znowu uczeń, zgarbiony, przepracowany, posuwa się w klatce szkolnej, w klatce tresury. Ogląda ptaki egzotyczne...
Siedzi na ławce panna, w klatce próżności. Srebrny lis, niepotrzebnie w upalny dzień narzucony na szyję, wyciągniętą