Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Szkicownik poetycki.djvu/37

Ta strona została uwierzytelniona.

Niespodziewany dyszel wpoprzek drogi, nagły zakręt, pociąg na przejeździe otwartym, huk, trzask, ogień — i ostatnie może przekleństwo złego towarzystwa, którego irytacja wypala się wraz z rozlaną strumieniami benzyną.
Lub pozwólcie biec naoślep furjatce: z pewnością śmierć jej nadąża w radosnych susach i pchnie ją pod tramwaj lub autobus.
Albo rozdrażniony koń, którego pasja w dal ponosi: — biada kręgom szyi jego wątłej!
Ziemia — to pęd i ogień wewnętrzny, wybuchowy żar. Ludzkość dzisiejsza — to zły nastrój ziemi. Od katastrof zaś roi się podobno w przestrzeni...
Człowieku o ustach zaciętych, o myślach czerwonych, szaro-blady z nienawiści, wpatrzony ślepo w nieskończoną twoją, jak sądzisz, drogę, w „lepszą przyszłość” — złośniku, przygotowujesz karambol ziemi równie bezlitosny, okropny, hałaśliwy i gwałtowny, jakim ty sam jesteś.