Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Wachlarz.djvu/44

Ta strona została uwierzytelniona.
ROPUCHA

Ropucha wyszła z trawy i siadła na ziemi,
przeciągnąwszy się z trudem przez zeschnięty patyk.
Patrzy prosto przed siebie ślepiami złotemi,
dysząca bryła ciała w jadowity batik.

Musztardowa w kwadraty ciemniejsze i bledsze,
z bryzgiem martwego złota na każdym kwadracie,
siedzi, śni. Nagle skacze wysoko w powietrze
jak wiedźma rozpłaszczona na swojej łopacie.